Tak, tak miesiąc maj, lecz aura za oknem bynajmniej nie majowa. Maj, jak wiemy jest najpiękniejszym miesiącem wiosny, bo wszystko już budzi się do życia. Jest zielono, wszystko kwitnie, ptaszki ćwierkają jak szalone, słońce świeci a dusza raduje się. W tym roku jednak tak nie jest, bowiem jest zimno jak diabli, więc o zrzucaniu kurtek i ciepłych bluz nie ma mowy. Ciśnienie skacze jak oszalałe i człowiek czuje się rozbity i chodzi jak zombie. Ale nie o tym jednak zamierzam pisać. Natomiast z prawdziwą przyjemnością przedstawię Wam dumę mej kolekcji, a zarazem moje dziecinne marzenie, po wielu latach zrealizowane. Oto rarytas kolekcjonerów lal Barbie - Barbie Western Fun. "Kowbojska Barbie" ( bo tak w polskiej wersji reklamy ją nazywano ) była moim obiektem westchnień w dzieciństwie. Nigdy nie zapomnę jak marzyłem o posiadaniu tej lalki, i dosłownie śliniłem się na widok reklamy. Moja koleżanka z podwórka właśnie taką posiadała, czasem pozwalała mi ją przez chwilę trzymać w ręku. Ja zaś zakochałem się w tych cudownych, błękitnych oczach i marzyłem o chwili kiedy ją będę miał. I abrakadabra! Stało się! Co prawda późno, ale lepiej późno niż wcale. Natknąłem się na nią, szperając w ofertach mojego ulubionego sprzedającego na Allegro. Zrządzeniem opatrzności była tam! Razem z moim kolejnym obiektem westchnień z dzieciństwa Barbie Garden Party. Niestety musiałem dokonać wyboru między nimi i padło na Westernkę. Oczywiście zakup lalki okupiłem dość porządnym wyrzeczeniem finansowym, jednak chęć posiadania jej była tak ogromna, że gotów byłem ponieść konsekwencje mej decyzji. Wydawało mi się, że woła do mnie "Adam, kup mnie. Kup mnie!!!" ( chyba mi pada na dekiel ). Uznałem, że taka okazja może się nie powtórzyć, a ja będę do końca życia sobie pluł w brodę ( szczerze mówiąc pluję sobie, gdyż moja upragniona Garden Party zniknęła z oferty sprzedaży i już się nie pojawia ).
O lalce:
Barbie Western Fun ( występuje też pod nazwą Suncharm ) wyprodukowano w Chinach w roku 1989. W skład serii wchodzą także: Ken, oraz jej azjatycka koleżanka Nia ( znana powszechnie jako Kira ). Seria Western Fun nawiązuje do klimatów westernu. Są więc wielkie kapelusze, kowbojki kozaki...ach niemalże czuć powiew pustyni i niezależności. Do zestawu także sprzedawany był wspaniały koń, oraz pies, a także samochód campingowy ( ceny tych dodatków dwukrotnie przewyższały cenę jednej lalki ). Natomiast Barbie posiada wszystkie cechy, które uwielbiam: model twarzy Superstar, ręce ugięte w łokciach pod kątem 90 stopni, talię twist n' turn oraz zginalne nogi. Wypas.
Przybyła do mnie szybko ( pan sprzedający naprawdę solidny allegrowicz ) i natychmiast wywołała burzliwą reakcję. Kiedy listonosz przyniósł do pracy przesyłkę z oczekiwaną lalką, natychmiast wydarłem mu z rak pudło i rzuciłem się na niego jak szalony. Z obłędem w oczach rozprułem karton i wyciągnąłem różowe pudełko z upragnioną zdobyczą. Przez chwilę podziwiałem ją przez szybkę, wydając serię rozmaitych okrzyków. Cieszyłem się jak dzieciak, dosłownie :). Powiem jedno - uwielbiam każdy detal tej lalki! To dowód na to, że Mattel w czasach swej świetności tworzył lalki piękne i wspaniałe. Barbie Western Fun był jedną z najlepiej sprzedających się lalek i do dziś stanowi kąsek dla kolekcjonerów. Czemu się zresztą trudno dziwić.
Na uwagę zasługuje strój Barbie, który składa się z kilku części, które w zależności od upodobań możemy zakładać i łączyć ze sobą, tworząc kilka różnych kombinacji. W ubiorze dominuje tu oczywiście róż, oraz błękit. Na wielką uwagę zasługuje genialna kurtka z różowego zamszu, ozdobiona srebrzystymi wstawkami we wzorki, oraz frędzelkami. Do tego błękitny top, oraz takie same legginsy. Natomiast kolejnym moim ulubionym elementem garderoby tej lalki jest rozkloszowana spódniczka w barwne wzory. Istna tu feeria barw. Dwa odcienie różu - jaśniejszy i ciemniejszy, żółty, błękitny oraz fiolet. Cudo. Do zestawy należą także różowe kozaczki kowbojki z wygrawerowanym napisem Barbie, oraz filcowy kowbojski kapelusz. Co mnie autentycznie w tej lalce kręci to jej biżuteria. Kolczyki w absolutnie niespotykanym kształcie, pierścionek, oraz naszyjnik. Ktoś powie - wielkie halo, zwykły niebieski plastik pomalowany srebrną farbką...niemniej jednak mnie cieszą. Biżuteria jest pięknie ornamentowana, zaś wzory na naszyjniku przywodzą mi na myśl wzory na świątyniach starożytnego Meksyku, czy Peru. Zapomniałbym o pasku, który posiada Barbie. Klamra paska jest w takim samym kształcie co kolczyki. Sam pasek zaś posiada drugą funkcję. Właścicielka lub właściciel lalki może go nosić na ręku jako bransoletkę, miły i ciekawy pomysł twórców Mattela. Ja jednak z tej opcji nie skorzystam bo jestem już za stary na to :).
Teraz czas na to, co najbardziej lubię - twarz lalki. Headmold Superstar to jest coś co kocham, bo kojarzy mi się z dzieciństwem. Jednak Barbie Western Fun jest w swej klasie wielka. Specyficzny rysunek oka, sprawia, że nie da rady pomylić ją z żadną inną. Uwielbiam ten malunek. Jej oczy są takie "hypnotajzing" cytując Joannę Krupę. Utrzymany jest on w dwóch odcieniach: jasnego błękitu i ciemniejszego niebieskiego, przy czym zdecydowanie przeważa tu ten pierwszy. Tęczówka oka jest jasnobłękitna z ciemnoniebieską źrenicą. Jako refleks świetlny pojawia się tu żółty kolor. Górna część oka obwiedziona jest mocną ciemnoniebieską kreską, na powiece zaś pojawia się delikatny turkusowy odcień. W kąciku oczu wykonano też maźnięcie żółtym kolorem co daje naprawdę piękny efekt. Na dolnej części oka znajduje się pozioma kreska, która daje Barbie efekt roześmianych oczu. Usta lalki mają delikatny kolor pastelowego różu, dzięki czemu lalka nie wygląda tandetnie umalowana jak pisanka wielkanocna. Brwi są zarysowane mocno i zdecydowanie w kolorze ciemniejszego brązu.
Teraz czas na fryzurę. Uwielbiam jej włosy, są przepiękne. Puszyste, miękkie i lśniące, w kolorze piaskowego blondu. Lekko falowane, na końcach zaś mocniej podkręcone. Dwa boczne pasma włosów ułożono pomysłowo, związano je razem w supełek i przeniesiono bardziej na prawy bok głowy. Bardzo mi się ten pomysł podoba.
Jednakże ta wspaniała lalka posiada jeden niewielki mankament, a jest to delikatnie krzywa lewa noga. Otóż spowodowane jest to tym, że lalka przebywając przez ponad 26 lat w pudle, jej noga w kostce uwięziona w tekturce nieco się odkształciła. Na szczęście nie jest to, aż tak widoczne. Ta sama noga miała też feler, ponieważ noga była cały czas zgięta w kolanie i nie dawała się wyprostować. Po chwili nóżka samoistnie robiła "pyk" i zwracała do poprzedniego stanu. Jednakże miesiące ćwiczeń lalki, przyniosły efekty. Nóżka już daje się prostować i nie zgina się sama nieproszona. Mimo wszystko na te drobne mankamenty można przymknąć oko. W końcu to królowa, a królowej można wszystko wybaczyć :). Poniżej mała sesja zdjęciowa. Indżojcie :)
W pełnym rynsztunku |
Można też i tak. A czemu nie? :)
Zapomniałem o kapeluszu, każda kowbojka takowy posiadać powinna.
Komentarze
Prześlij komentarz