Przejdź do głównej zawartości

Początek pasji

Jak to się zaczęło? Ano, zwyczajnie. Jakieś dwa miesiące temu szperałem sobie po sieci w poszukiwaniu informacji o Barbie. Przypomniała mi się ubóstwiana przeze mnie Barbie Garden Party. I tak przemierzając odmęty Internetu znalazłem kilka blogów kolekcjonerów Barbie i wsiąkłem. Czytałem, podziwiałem zdjęcia kolekcji...pomyślałem sobie "fajna sprawa, prawdziwa pasja". Pełen podziwu chłonąłem ten świat i poczułem, że ja też tak chcę. Zastanawiałem się jak i gdzie kupić choć jedną taką Barbie, ot tak sobie dla śmichu chichu. Zatęskniłem za ukochaną Barbie Benetton. Jednak ceny kupna lalek na E bayu odstraszyły mnie. Za drogo. Postanowiłem poszukać na Allegro. Przez kilka wieczorów przeszukiwałem All, aż w końcu znalazłem to czego szukałem. Pierwszą z lalek, od której wszystko się zaczęło była to Christie All American. Zachwyciła mnie jej uroda, jej styl. Była i kusiła. I w tym momencie przeżyłem chwilę wahania. Przez krótki moment wahałem się, wreszcie podjąłem decyzję i kupiłem. Zastanawiałem się jedynie czy przypadkiem się nie naciąłem ( raz miałem taki przypadek z zakupami na Allegro, zakupiłem lipny, nie działający odtwarzacz mp 4 ). Jednakże moje obawy okazały się bezpodstawne. Lalka przybyła do mnie szybko, w idealnym stanie, absolutnie nie ruszana, w pudełku, nówka nie śmigana ( jeśli określenie nówka pasuje do lalki z 1991 roku, ale nie zaglądajmy jej w metrykę ). Kiedy zobaczyłem ją w tym pudle, aż krzyknąłem z radości. Taka była piękna. I nagle poczułem się wyjątkowo. Ciężko mi nawet opisać to słowami, nie potrafię po prostu. W domu po pracy zająłem się otwieraniem pudełka i wydobyciem lalki na zewnątrz. Troszkę to trwało i problem sprawiały mi rozliczne gumki, druciki, taśmy klejące i tekturki, jakimi lalka była zniewolona. Najgorszy moment było mocowanie się z taśmą, za którą znajdowały się włosy Christie. Ilość wulgarnych wyrazów na literę "k", "ch" i "p" na minutę przekroczyła dopuszczalną normę. Było ciężko, ale udało się. I już mogłem podziwiać moją Christie w całej krasie. I wtedy poczułem, że uwielbiam ten moment i chcę to powtarzać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mroczna strona Barbie.

Dzisiejszy post będzie nie lalkowy, lecz o Barbie jak najbardziej. Jak wiemy Barbie to lalka, która miała mnóstwo wcieleń. Przez lata wykonywała różne zawody. Była lekarką, weterynarzem, opiekunką dzieci, tancerką, baletnicą, gwiazdą filmową, gwiazdą pop, paleontologiem, reżyserką filmową, modelką, ba nawet astronautką, marynarzem, pilotem, stewardessą...aż dziw, że twórcy Mattela nie wpadli na kontrowersyjny pomysł by uczynić z Barbie prostytutkę czy gwiazdę porno ( choć podejrzewam, takie lalki istnieją aczkolwiek jako rarytas dla kolekcjonerów ). A co by było gdyby Barbie została...seryjnym mordercą? Na ten kontrowersyjny temat wpadła fotografka Mariel Clayton, która zmajstrowała odważną sesję zdjęciową, na której Barbie prezentuje inną stronę niż tą którą znamy. A jej efekty? Oto część zdjęć, które znalazłem w sieci. Przyznajcie - jest ostro jak cholera. Trzeba przyznać, nieźle to sobie pani Clayton wymyśliła.

Odbiło mi...

Czas pędzi jak oszalały, a ja dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że minęła rocznica mego bloga! Imprezy z tego tytułu nie było. Ale, muszę się pochwalić, że moja kolekcja ostatnio się rozrosła, o kolejne dwie zdobycze. Pewnego dnia po prostu mi odbiło i zamówiłem sobie 2 lalki. Potem, kiedy euforia minęła siedziałem i prawie waliłem łbem w blat biurka. Przypomniało mi się pewne powiedzenie - "głupich pieniądze się nie trzymają". Ale jak hobby to hobby, trzeba je kontynuować, bo skoro powiedziało się "a", to trzeba powiedzieć "b". I tak dalej aż do "z". Rok temu nie przypuszczałem, że wpadnę w to całe lalkowanie. Wkręciło mi się. Połknąłem bakcyla. A wystarczyło kupić tylko jedną lalkę. Czy żałuję? Otóż nie! Moje nowe hobby daje mi tyle radości i szczęścia, że wcale nie mam zamiaru z tego rezygnować. Aczkolwiek zaczynam odczuwać, że moja pasja nieco robi się  kłopotliwa. Z racji tego, że dysponuję bardzo małym, ciasnym mieszkankiem (24,5 metra ...

Przedświątecznie...

Ho, ho, ho...Merry Christmas! Święta jak co roku, a okres adwentu to dla wielu z nas radosna, pełna napięcia chwila oczekiwania. Jednak z roku na rok zauważam, iż ten przedświąteczny szał już tak nie cieszy. Może to kwestia wieku, bo za dzieciaka inaczej się na to patrzyło. Od końca listopada jesteśmy nieustannie bombardowani reklamami w telewizji i w radiu. Kup tablet na gwiazdkę, smartfon czy inne wypasione mega urządzenie, bez którego nowoczesny świat obyć się nie może. Weź kredyt, zapożycz się po uszy, bo oczywiście święta muszą być na wypasie. A jakże. Mega wkurwiające są, za przeproszeniem te wszystkie kolorowe, bajeczne reklamy, pokazujące strojne choinki i tych szczerzących kretyńsko ząbki ( niczym Barbie ) pięknych ludzi w kolorowych sweterkach, udających jacy to są szczęśliwi, bo święta, bo prezenty i takie tam. Rzygać się chce za przeproszeniem, bo to jest tak sztuczne i nienaturalne, że  aż mdli. Dziś niestety święta są skomercjonalizowane, liczą się światełka, preze...