Dzisiejszy post będzie bardziej w duchu historyczno - filozoficznym, a dotyczyć on będzie Barbie, oraz jej różnych wcieleń. Jak wiemy wszyscy Barbie to lalka, która na rynku jest nie od dziś, a jakby tak jej zajrzeć w metrykę to jest już ona grubo po 50. Przez dekady Barbie przechodziła liczne zmiany. Oczywiście na początku wcale nie prezentowała się tak powalająco, szczerze mówiąc modele vintage nie podobają mi się absolutnie. Choć mają one ogromną wartość kolekcjonerską, mi się zbyt kojarzą z lalką Lizą i koniec. Potem był model Steffie z dziubkiem, który też niezbyt mi odpowiada. Dla mnie Barbie to mold Superstar i bez dyskusji. Ponieważ właśnie takie lalki były popularne za mojego dzieciństwa. Puszyste blond włosy, hipnotyzujące niebieskie oczy i subtelny uśmiech "zadowolonej z życia pindy"...to jest to co kocham i za czym tęsknię. Bo patrząc na dzisiejsze lalki ogarnia mnie rozpacz, przerażenie i momentalnie także rozbawienie. Dzisiejsze lalki Barbie to już nie jest to, choć widzę, że Mattel usiłuje odwzorować dawny poczciwy mold twarzy. Z marnym skutkiem. Dawne Barbie miały subtelne anielskie buźki. Ten ich słodki uśmiech i oczy sprawiają, że jak się na nie patrzy to banan na twarzy pojawia się automatycznie. Aktualne Barbie napawają mnie wstrętem. Wyglądają wulgarnie i tandetnie i bardziej przypominają mi gwiazdy porno. Gdzie się podziała ta lekkość? Jedne wyglądają jak typowe lachony, inne zbyt dziewczęco...generalnie to już nie to. Podoba mi się jeszcze mold Mackie z zamkniętymi ustami, wypuszczony na rynek u schyłku lat 90-tych z tego co pamiętam. Co prawda jeszcze takowej laleczki nie mam, ale jeśli znajdę taką, która mi się spodoba to z pewnością zakupię. Natomiast dzisiejszych Barbie nie zamierzam kupować, bo są według mnie zwyczajnie brzydkie. Co bardzo mnie dziwi, bo przy dzisiejszym rozwoju techniki można by było stworzyć lalki naprawdę zapierające dech w piersiach. Teraz króluje plastik i tandeta. Współczesne Barbie nie mają już takiej klasy co poczciwe Superstarki z okresu lat 80 - 90. To już po prostu nie ta sama liga. Patrząc na te nienaturalnie wielkie oczyska i głupkowaty, sztuczny uśmieszek...nóż w kieszeni mi się otwiera. Jak można produkować takie paskudztwa? Niedawno byłem na weselu swojego kuzyna. Ma on 4-letnią córkę i niektórzy w prezencie ślubnym ofiarowali lalki dla małej Justynki. Nocując u ciotki na kupie prezentów znalazłem jedno z pudełek zawierającym Barbie z czasów obecnych. Zobaczyłem okropnego, plastikowego potwora o łbie jak sagan, nienaturalnie dużych oczach i sztucznym uśmiechu. Włosy marnego gatunku, tandetna oczojebna różowa sukieneczka. Była to lalka z moldem Generation Girl...coś paskudnego. Pomyślałem sobie "Biedna mała, ja na jej miejscu pieprznąłbym tym czupiradłem o ścianę i wybuchnąłbym rykiem". O dziwo jednak Justynie plastikowa pokraka bardzo się spodobała. Cóż, są gusta i guściki. Nie podoba mi się też zbyt rozbudowana artykulacja u lalek. Te poprzecinane nogi i ręce zbyt bardzo kojarzą mi się z protezami. A i jakby się tak przyjrzeć ciałom lalek to mam wrażenie, że są zbyt chude. Te nogi w kolankach wyglądają jakby się zaraz miały przełamać. Co do ubioru lalek to nie mogę też zrozumieć dlaczego przeważnie dominują tak krzykliwe kolory. Barbie co prawda od zawsze była kojarzona z różowym. Co prawda różu nie znoszę, jednak u dawnych Barbie róż był jeszcze do zaakceptowania, u dzisiejszych już nie. Za dużo różu, za bardzo krzykliwy a i ubrankom brakuje już polotu. Dawniejsze lalki nosiły naprawdę fajne ciuszki, weźmy taką np. Barbie z United Colours of Benetton z roku 1990, lalka dla mnie absolutnie kultowa. Dzisiejsze modele nie dorównują jej do pięt. Często przechodzę obok sklepów z zabawkami i zatrzymuję się na chwilkę, żeby popatrzeć. Za każdym razem odchodzę zniesmaczony. Syrenki, wróżki...też nie moje klimaty zdecydowanie. A tych ostatnio jest od cholery i ciut.
Oczywiście ilu ludzi, tyle gustów i opinii. Nie każdy musi się zgadzać z moim zdaniem i nawet nie zdziwiłbym się, gdybym padł ofiarą zbiorowego linczu zwolenników nowych Barbie. Niemniej jednak Barbie to dla mnie tylko Superstar i koniec!!!
Hmmm... też jestem absolutnym zwolennikiem Barbie o moldzie Superstar... ALE... mold z 2015 roku również bardzo mi się podoba. Poprzednie niespecjalnie, bo głowy były zbyt duże, makijaż przerysowany do granic możliwości, a ubranka... no cóż wiadomo (nie trzęś pudełkiem, bo się brokat wysypie). Jednak obecna buźka jest dziewczęca, delikatna i nie można się do niej doczepić (zbytnio), co do ciałka - to lubię albo klasyczne TnT, albo artykułowane fashionistki, natomiast wszystkie modele muse, te powykrzywiane, pozujące, jedna noga taka druga taka, biodro pokrzywione itd. są nie dla mnie! W latach 80 stawiano na jakość, niestety po śmierci Ruth firma przeszła w inne ręce i zaczęto chcieć więcej zarabiać (jakby bycie firmą numerem 1 w świecie, było za mało). Niestety, kasa, kasa i jeszcze raz kasa, chcąc zmniejszyć koszta produkcji, wszystko poleciało na łeb na szyję, plastik, wykonanie, jakość materiałów, design, opakowania, tylko ceny wzrosły. Co ciekawe u nas te lalki są drogie, bo dochodzi transport, w USA nowa fashionistka w sklepie to koszt 7/9 dolarów czyli grosze, a u nas minimum 50 zł, a to już nie są grosze kiedy chce się uzbierać np. 5 z serii.
OdpowiedzUsuńTamte lalki zdecydowanie mają klasę i styl. Taka Barbie prawie 30 letnia wygląda o wiele lepiej niż te nowe. Mam wrażenie, że te lalki wyglądają po prostu bardziej naturalnie, nie są takie przerysowane. Szkoda, że dawne czasy świetności Barbie już nie powrócą. Znalezienie tych starych modeli jest dosyć trudne i trzeba się naszukać.
Usuń