Przejdź do głównej zawartości

Na chandrę lalka dobra jest.

Kończy się lipiec a tu wciąż o urlopie można pomarzyć.  Pogoda w tym roku co najmniej dziwaczna i zwariowana. Chandra i rozdrażnienie dają o sobie znać coraz mocniej. Pocieszam się myślą, że w sierpniu odpocznę konkretnie. Niemniej jednak na te tematy nie chcę się rozwodzić, lecz przedstawić dziś pragnę mój nowy nabytek. Do lalkowego królestwa zawitała nowa rezydentka. Ladies and gentelmen...przed Wami Kira z serii United Colors of Benetton, serii przeze mnie ubóstwianej. Do lalek z serii United Colors of Benetton mam ogromny sentyment, bowiem Barbie Benetton była moją ukochaną zabawką w dzieciństwie. Tęsknię za nią do dziś i chciałbym bardzo ją mieć. Uwielbiam lalki z tej serii. Są absolutnie niepowtarzalne, a kolorowe ich ubranka to jest coś absolutnie fantastycznego. Te lalki wyróżniają się charakterystycznym, kolorowym stylem, a ciuchy od Benettona swego czasu pamiętam były kultowe. Gdzieś tam mgliście majaczą mi wspomnienia plakatów kampanii reklamujących ów sławny dom mody. Pamiętam, że za ciuchami Benettona ludzie szaleli. Barbie i jej przyjaciele dostąpili zaszczytu i zostali ubrani od stóp do głów w ciuszki znanego włoskiego domu mody.
Seria United Colors of Benetton powstała w roku 1990. W skład jej wchodzą: Barbie, Ken, Teresa, Christie i Kira ( występuje także pod imieniem Marina na rynku europejskim ). 
Patrząc na te lalki wzdycham z sentymentem, ech dziś już takich pięknych lalek się nie robi. Pytanie - why?



Tylna strona pudełka prezentuje nam całą barwną ferajnę, na czele z moją ukochaną Barbie. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją kupić. Christie też prezentuje się niczego sobie. Jeśli tylko pojawi się opcja zakupu jej nie odmówię sobie tej przyjemności. Tym bardziej, że Christie w każdej postaci kocham i wielbię.

O lalce:

Kirę wyhaczyłem na Allegro u zupełnie innego sprzedającego niż zwykle. Bardzo mi się podobała, zresztą polowałem na nią już od dłuższego czasu. Uznałem, że muszę ją mieć. Nie wahając się zbyt długo zamówiłem. Jednak nie otrzymałem żadnego powiadomienia od sprzedającego co do mojej przesyłki. Wydało mi się to niepokojące. Żadnych wieści...cisza w eterze. Moje obawy wzniecił mój kolega Jarosław, który trochę mnie nastraszył. Powiedział mi, że pozostaje mi czekać, lecz całkiem prawdopodobne jest, że przesyłka może nie dotrzeć  a ja jako użytkownik niezarejestrowany ( nie posiadam konta na Allegro ) nic nie wskóram. Pomyślałem sobie - kaplica, przepadło. Ani towaru, ani kasy. Codziennie jak szalony sprawdzałem pocztę mailową...a tu nic. Cisza. Moje obawy były coraz silniejsze. Jednocześnie myślałem, że to jednak niemożliwe. Ostatecznie transakcja została zawarta, pieniądze wpłacone, więc nie ma bata. Jednak z moim gównianym szczęściem wszystko możliwe. I tak minęło kilka dni w napięciu, dni oczekiwań z zapartym tchem i zapartym stolcem. Jednakże wczoraj pan listonosz przyniósł mi do pracy przesyłkę...uffff kamień spadł mi z serca. Alleluja, Alleluja!!! Kira przybyła do mnie w stanie idealnym, aczkolwiek pudełko, w którym była nieco ucierpiało w transporcie mimo koperty w której było zapakowane, ale hej...czy kolekcjonuje się lalki dla pudełek? I don't think so.




Już przez szybkę byłem pełen podziwu nad urodą lalki.I jak zwykle wydałem serię okrzyków radości i podziwu. Zresztą za wiele mówić nie trzeba, ona jest po prostu fantastyczna! I na uwagę zasługuje jej ubiór. Kocham ten styl po prostu.  Kolorowy, zwariowany, lecz wszystko do siebie pasuje. Kolory intensywne wspaniale ze sobą współgrają, tworząc styl absolutnie niebanalny. Pluszowa kurteczka z futerka w kolorze żółtym świetnie komponuje  się z błękitnym golfem bez rękawów. Właśnie ta kurteczka przyprawiła mnie o spazmy zachwytu. No, cudo po prostu!Właściwie nie zauważyłem, żeby jakakolwiek lalka miała tak ciekawe okrycie wierzchnie. Absolutnie niepowtarzalne. Do tego plisowana spódniczka w kratę o bardzo ciekawym fasonie bombki.  Całości dopełniają żółto czerwone legginsy. Właściwie na obrazku promocyjnym wygląda, że lalka posiada żółte legginsy i czerwone skarpetki zakolanówki, noszone oddzielnie. W rzeczywistości jednak są zszyte ze sobą. A szkoda. Lepiej by było, gdyby legginsy i skarpetki były oddzielnymi sztukami garderoby. Podobnie różnica tyczy się butów. Kira nosi różowe adidasy, zaś na zdjęciu z pudełka owe adidasy są żółte. Ale do tych zabiegów Mattela chyba powinniśmy się przyzwyczaić ;).. W pasie lalka ma zawiązane różowy szalik. Dziwny to zabieg, bowiem szaliki nosi się na szyi. Ale można i tak, w formie paska. A poniżej mały spam zdjęciowy, aby pokazać Kirę w całej jej piękności. Naprawdę jestem dumny z jej posiadania, bo jest naprawdę warta by ją mieć.





Spójrzmy teraz na twarz lalki. Kira ma piękne brązowe oczy, podkreślone błękitnym cieniem w górnej powiece. W tęczówce oka zaś delikatny żółty refleks. Na policzkach ślady różu, które wspaniale podkreślają kształt twarzy Kiry. Usta są intensywnie czerwone. Być może się powtórzę, ale kocham orientalny typ urody Kiry. Ten delikatny uśmiech bez odsłoniętych zębów i te uwodzicielskie oczęta o nieco zamyślonym wyrazie. Ta lalka ma w sobie "to coś". Notabene Kira była moją pierwszą lalką od Mattela w dzieciństwie. Również fryzura lalki jest świetna. Burza lekko pofalowanych brunatnych włosów. Stercząca grzywka zaczesana do tyłu przypomina o minionej dekadzie, w których tego typu uczesania były na topie. Po prawej stronie Kira ma jedno pasmo uczesane na bok w kucyk. O dziwo gumka nie rozleciała się...jeszcze. Póki co trzyma się dzielnie. I tak ma być!






Lubię również biżuterię lalek z tej serii. Kolczyki w kształcie kółek, oraz okrągły pierścionek o diamentowym szlifie. Kira posiada takie w kolorze czerwonym, zaś moja Barbie Benetton miała takie w kolorze niebieskim. I znów powróciły wspomnienia. Wzdycham z sentymentem do swojej Barbie i darować sobie nie mogę, że już jej nie mam. Ugh! :P




Jako, że Mattel lubił nas rozpieszczać to lalka otrzymała także akcesoria. Standardowo w postaci szczotki do włosów, różowych bucików. A także chusty bandany i srebrnej czapki kaszkietu, oraz pseudo zamszowej czerwonej torebki. Niestety czapka nie daje się lalce włożyć na głowę. Mimo licznych i usilnych prób nie udało mi się wcisnąć czapy na głowę lalki. Kira ma zbyt bujną czuprynę i czapka po prostu samoistnie zjeżdża.


Niestety Kira ma tę samą wadę co Barbie Western Fun. Jej lewa noga zbyt długo przebywała ugięta w kolanie i niestety nie daje się wyprostować na stałe. A czort, niech będzie jak jest. Któż by się przejmował takimi niuansami?  Mimo to, frajda z posiadania lalki jest przeogromna.




Marzeniem moim jest zebranie pozostałych lalek z tej serii. Żałuję, że moja Barbie nie dożyła...cóż, może uda mi się kupić jeszcze jedną taką. Marzę także o Christie z tej serii. Mam nadzieję, że marzenie się spełni.
Tak więc mój stan kolekcji prezentuje się następująco: mam dwie Barbie ( Western Fun i Shopping Fun, której jeszcze nie opisywałem ), dwie Kiry ( Rollerblade, United Colors of Benetton ), dwie Christie ( All American, And The Beat ), oraz jednego Kena ( Cool School ). Mam ogromną nadzieję, że moja kolekcja będzie się dalej rozrastać. Już ostrzę sobie kły na następne okazy...

Komentarze

  1. Fajna lalka, zdecydowanie plus, dzisiaj już takich nie robią, oj nie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mroczna strona Barbie.

Dzisiejszy post będzie nie lalkowy, lecz o Barbie jak najbardziej. Jak wiemy Barbie to lalka, która miała mnóstwo wcieleń. Przez lata wykonywała różne zawody. Była lekarką, weterynarzem, opiekunką dzieci, tancerką, baletnicą, gwiazdą filmową, gwiazdą pop, paleontologiem, reżyserką filmową, modelką, ba nawet astronautką, marynarzem, pilotem, stewardessą...aż dziw, że twórcy Mattela nie wpadli na kontrowersyjny pomysł by uczynić z Barbie prostytutkę czy gwiazdę porno ( choć podejrzewam, takie lalki istnieją aczkolwiek jako rarytas dla kolekcjonerów ). A co by było gdyby Barbie została...seryjnym mordercą? Na ten kontrowersyjny temat wpadła fotografka Mariel Clayton, która zmajstrowała odważną sesję zdjęciową, na której Barbie prezentuje inną stronę niż tą którą znamy. A jej efekty? Oto część zdjęć, które znalazłem w sieci. Przyznajcie - jest ostro jak cholera. Trzeba przyznać, nieźle to sobie pani Clayton wymyśliła.

Odbiło mi...

Czas pędzi jak oszalały, a ja dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że minęła rocznica mego bloga! Imprezy z tego tytułu nie było. Ale, muszę się pochwalić, że moja kolekcja ostatnio się rozrosła, o kolejne dwie zdobycze. Pewnego dnia po prostu mi odbiło i zamówiłem sobie 2 lalki. Potem, kiedy euforia minęła siedziałem i prawie waliłem łbem w blat biurka. Przypomniało mi się pewne powiedzenie - "głupich pieniądze się nie trzymają". Ale jak hobby to hobby, trzeba je kontynuować, bo skoro powiedziało się "a", to trzeba powiedzieć "b". I tak dalej aż do "z". Rok temu nie przypuszczałem, że wpadnę w to całe lalkowanie. Wkręciło mi się. Połknąłem bakcyla. A wystarczyło kupić tylko jedną lalkę. Czy żałuję? Otóż nie! Moje nowe hobby daje mi tyle radości i szczęścia, że wcale nie mam zamiaru z tego rezygnować. Aczkolwiek zaczynam odczuwać, że moja pasja nieco robi się  kłopotliwa. Z racji tego, że dysponuję bardzo małym, ciasnym mieszkankiem (24,5 metra ...

Przedświątecznie...

Ho, ho, ho...Merry Christmas! Święta jak co roku, a okres adwentu to dla wielu z nas radosna, pełna napięcia chwila oczekiwania. Jednak z roku na rok zauważam, iż ten przedświąteczny szał już tak nie cieszy. Może to kwestia wieku, bo za dzieciaka inaczej się na to patrzyło. Od końca listopada jesteśmy nieustannie bombardowani reklamami w telewizji i w radiu. Kup tablet na gwiazdkę, smartfon czy inne wypasione mega urządzenie, bez którego nowoczesny świat obyć się nie może. Weź kredyt, zapożycz się po uszy, bo oczywiście święta muszą być na wypasie. A jakże. Mega wkurwiające są, za przeproszeniem te wszystkie kolorowe, bajeczne reklamy, pokazujące strojne choinki i tych szczerzących kretyńsko ząbki ( niczym Barbie ) pięknych ludzi w kolorowych sweterkach, udających jacy to są szczęśliwi, bo święta, bo prezenty i takie tam. Rzygać się chce za przeproszeniem, bo to jest tak sztuczne i nienaturalne, że  aż mdli. Dziś niestety święta są skomercjonalizowane, liczą się światełka, preze...