Przejdź do głównej zawartości

O kolekcji mojej słów kilka.

Jak już wspomniałem wcześniej moja kolekcja jest niewielka na dzień dzisiejszy zawiera ona 7 lalek. Niemniej jednak uparcie staram się by rozrastała się, choć przyznam, iż jestem wybrednym kolekcjonerem. Nie kupuję co popadnie, mam swój ulubiony typ lalek, a każdy zakup planuję rozważnie. Naturalnie mam swoją prywatną "wishlistę", choć przyznam, że niekiedy muszę się naszukać w odmętach rodzimego Allegro by znaleźć lalkę, którą chcę. Zakupy na e bayu zdecydowanie odpadają. Koszty przesyłki, plus cena lalki są wręcz horrendalne i skutecznie mnie odstraszają przed zakupem. Może kiedyś będę tak bogaty, że uznam, iż mogę z czystym sumieniem i tam kupić. Póki co, zadowalam się tym co znajduję na naszym rodzimym serwisie.
A jaki typ lalek preferuję? Zdecydowanie te klasyczne z przełomu lat 80-90. Nie muszą być to tylko Barbie Superstarki, uwielbiam jej koleżanki Christie, Kirę i inne piękności. Rozglądam się za Teresą i Midge ponieważ byłyby miłą odmianą w mojej kolekcji. Kenem też nie pogardzę i chętnie przygarnę do serca swego;). Zresztą posiadanie Kena było moim marzeniem z dzieciństwa, niestety niezrealizowanym, więc teraz na "starość" zamierzam to sobie odbić. Co do ciał to preferuję te z ugiętymi w łokciach rękoma, ponieważ uważam je za najatrakcyjniejsze. Jakoś mam taki sentyment do tych lalek z dzieciństwa. Poza tym lalki z rękoma ugiętymi w łokciach mają większą możliwość artykulacji nimi. Nie przepadam za lalkami typu księżniczki, czy syrenki. Nie mój klimat. Preferuję typ "normalnych" lalek. Zdecydowanie wolę look zwykłych dziewczyn. Nie przepadam za zbyt przestylizowanymi kreacjami, co nie oznacza, że gardzę lalkami w eleganckich strojach. Za taką Barbie Garden Party z 1988 roku, czy Dance Magic to ja aż piszczę! 
Każdą lalkę wyjmuję z pudełka. Po prostu uważam, że jak dla mnie trzymanie ich w pudełkach nie ma sensu. To jak lizanie cukierka przez papierek...a to żaden fun szczerze mówiąc. Właśnie rozpakowywanie lalki z pudełka uważam za najfajniejszy moment. To magiczny moment, kiedy otwiera się pudło, uwalnia lalkę z rozmaitych więzów w postaci drucików i kabelków, którymi są przytwierdzone do tekturki. To dla mnie jak rytuał. Wtedy można taką lalkę wziąć do ręki, pooglądać z każdej strony i nacieszyć się nią do woli. Jeszcze jedna ważna rzecz - uwielbiam ten specyficzny zapach po otwarciu pudełka z lalką. To mieszanina winylu, plastiku oraz tektury, która przypomina mi dzieciństwo. Naprawdę czuję się wtedy jak dzieciak. Ciężko jest mi wyrazić co wtedy czuję. Lubię zapach tych lalek. Ten zapach kojarzy mi się z czymś co kiedyś za czasów mego dzieciństwa dla wielu z nas było wręcz nieosiągalne. Nazwijmy to - luksus. 
 Moje zdobycze mają swoje stałe miejsce w mieszkaniu, gdzie tkwią pięknie upozowane na tle ściany. Razem zebrane tworzą barwną gromadkę. Co chwila je podziwiam, przestawiam i zmieniam ich pozy. Potrafię patrzeć na nie godzinami, a radość jest nie do opisania. Aktualnie na moim "ołtarzyku" zrobiło się nieco tłoczno, 7 lalek stojących obok siebie wygląda super, jednak z czasem będę musiał poszukać im innego miejsca. Obawiam się, że moje małe mieszkanko z czasem okaże się za małe dla tylu kobiet ;). Niemniej jednak nie spodziewałem się, że aż tak wsiąknę w  to całe lalkowanie. Stało się to jak nałóg. Gdy kupię jedną lalkę, już zastanawiam się kiedy kupię następną. Odczuwam wciąż niedosyt a kolekcję swą chcę powiększać i powiększać. Patrząc na listę dostępnych okazów czuję się jak dzieciak w sklepie z zabawkami. O ta mi się podoba, o tę chcę, o ta jest piękna...niestety gdy zaglądam w swoje fundusze doznaję rozczarowania. Może to i z drugiej strony dobrze? W przeciwnym wypadku przepuścił bym wszystko na lalki :). Niestety perspektywa co miesięcznych opłat, rachunków znacznie ogranicza moje hobby. Cóż, proza życia. Niemniej jednak ślinka cieknie, patrząc na te wszystkie lale  z chęcią przygarnąłbym je do swego królestwa, wszystkie od zaraz! Na szczęście cierpliwość wynagradza. W końcu nie zawsze można mieć wszystko od zaraz. Czasem trzeba poczekać, a to dopiero frajda gdy dostaje się coś, na co się czekało tak długo. Mam swoje wymarzone okazy, które mam nadzieję kiedyś zdobyć. Do jednych z nich należy oto ta pani: 




Na powyższych zdjęciach Barbie z serii And The Rockers z 1985 roku. Mimo wszędobylskiego różu, wprost marzę o tej lalce. Podoba mi się ta stylizacja na gwiazdę muzyki. Na szczególną uwagę zasługuje absolutnie unikatowy makijaż oka, który czyni z tej Baśki jedyną w swoim rodzaju. Opinie na temat makijażu lalki są skrajne. Niektórym nie podoba się zbyt wyzywający make-up lalki, zarzuca się Mattelowi, iż uczynił z Baśki "kurwiszonka". Mnie się jednak ten awangardowy image bardzo podoba.

A także:




Christie z serii United Colors of Benetton. Jak pisałem wcześniej Christie w każdej postaci kocham, lubię i "tubię". A w wesji Benetton jak najbardziej za i przeciw ;)




A tutaj Barbie Garden Party i Barbie Feeling Fun...moje miłości. Uwielbiam błękitnookie Barbie z platynowymi włosami. Jakiś fetysz, czy co? Moja kuzynka Marta była szczęśliwą posiadaczką Barbie Garden Party, bardzo jej zazdrościłem posiadania tej cudnej laleczki.


No i oczywiście, a jakże - moja ukochana lalka z dzieciństwa, utracona w wyniku mej głupoty i bezmyślności. Królowa wszystkich Barbie - Barbie United Colors of Benetton. Marzę, że kiedyś uda mi się ją odzyskać. Moja nie posiadała tych różowych getrów, a także i plecak był wykonany z innej tkaniny, z tej samej co spódniczka i kurtka. Czyżbym posiadał inną wersję tej lalki w dzieciństwie?

Oczywiście to nie wszystkie lalki z mej wishlisty, bo nie sposób je mieć. W każdym bądź razie posiadam je w swoim sercu i wierzę w to, że kiedyś je będę mieć. Jeśli nie, to być może znajdę inne jeszcze fajniejsze lalki? Czas pokaże :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mroczna strona Barbie.

Dzisiejszy post będzie nie lalkowy, lecz o Barbie jak najbardziej. Jak wiemy Barbie to lalka, która miała mnóstwo wcieleń. Przez lata wykonywała różne zawody. Była lekarką, weterynarzem, opiekunką dzieci, tancerką, baletnicą, gwiazdą filmową, gwiazdą pop, paleontologiem, reżyserką filmową, modelką, ba nawet astronautką, marynarzem, pilotem, stewardessą...aż dziw, że twórcy Mattela nie wpadli na kontrowersyjny pomysł by uczynić z Barbie prostytutkę czy gwiazdę porno ( choć podejrzewam, takie lalki istnieją aczkolwiek jako rarytas dla kolekcjonerów ). A co by było gdyby Barbie została...seryjnym mordercą? Na ten kontrowersyjny temat wpadła fotografka Mariel Clayton, która zmajstrowała odważną sesję zdjęciową, na której Barbie prezentuje inną stronę niż tą którą znamy. A jej efekty? Oto część zdjęć, które znalazłem w sieci. Przyznajcie - jest ostro jak cholera. Trzeba przyznać, nieźle to sobie pani Clayton wymyśliła.

Odbiło mi...

Czas pędzi jak oszalały, a ja dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że minęła rocznica mego bloga! Imprezy z tego tytułu nie było. Ale, muszę się pochwalić, że moja kolekcja ostatnio się rozrosła, o kolejne dwie zdobycze. Pewnego dnia po prostu mi odbiło i zamówiłem sobie 2 lalki. Potem, kiedy euforia minęła siedziałem i prawie waliłem łbem w blat biurka. Przypomniało mi się pewne powiedzenie - "głupich pieniądze się nie trzymają". Ale jak hobby to hobby, trzeba je kontynuować, bo skoro powiedziało się "a", to trzeba powiedzieć "b". I tak dalej aż do "z". Rok temu nie przypuszczałem, że wpadnę w to całe lalkowanie. Wkręciło mi się. Połknąłem bakcyla. A wystarczyło kupić tylko jedną lalkę. Czy żałuję? Otóż nie! Moje nowe hobby daje mi tyle radości i szczęścia, że wcale nie mam zamiaru z tego rezygnować. Aczkolwiek zaczynam odczuwać, że moja pasja nieco robi się  kłopotliwa. Z racji tego, że dysponuję bardzo małym, ciasnym mieszkankiem (24,5 metra ...

Przedświątecznie...

Ho, ho, ho...Merry Christmas! Święta jak co roku, a okres adwentu to dla wielu z nas radosna, pełna napięcia chwila oczekiwania. Jednak z roku na rok zauważam, iż ten przedświąteczny szał już tak nie cieszy. Może to kwestia wieku, bo za dzieciaka inaczej się na to patrzyło. Od końca listopada jesteśmy nieustannie bombardowani reklamami w telewizji i w radiu. Kup tablet na gwiazdkę, smartfon czy inne wypasione mega urządzenie, bez którego nowoczesny świat obyć się nie może. Weź kredyt, zapożycz się po uszy, bo oczywiście święta muszą być na wypasie. A jakże. Mega wkurwiające są, za przeproszeniem te wszystkie kolorowe, bajeczne reklamy, pokazujące strojne choinki i tych szczerzących kretyńsko ząbki ( niczym Barbie ) pięknych ludzi w kolorowych sweterkach, udających jacy to są szczęśliwi, bo święta, bo prezenty i takie tam. Rzygać się chce za przeproszeniem, bo to jest tak sztuczne i nienaturalne, że  aż mdli. Dziś niestety święta są skomercjonalizowane, liczą się światełka, preze...