Przejdź do głównej zawartości

Pożegnanie lata

Lato w tym roku nadeszło późno i praktycznie przeszło szybko. Jeśli za lato można uznać jeden raptem miesiąc morderczych upałów, które wykańczały wszystkich. Miesiąc wrzesień miał być rzekomo równie upalny, jednak jak  wiadomo wszystkie prognozy długoterminowe mają tyle wspólnego z rzeczywistością, co moja kupa z perfumerią ( proszę mi wybaczyć to mało wysublimowane porównanie, ale nic innego nie przyszło mi do głowy ). Tak więc, miesiąc wrzesień, króliczki - koniec wakacji, koniec lata, dzieciaki do szkół, ludzie jak wiadomo spłukani po wyprawieniu swych pociech do szkół, o 19 za oknem już zmrok zapada, a w sercu już nostalgia i tęsknota za latem, którego jak wiadomo prawie wcale nie było. Cóż, poradzić. Jesień już czuć wyraźnie w powietrzu. W telewizji nadal nic ciekawego, po wakacyjnej przerwie znów powróciły te wszystkie "wspaniałe" programy, które ponoć "wszyscy lubimy". Tu gotują, tam śpiewają i tańczą...ratują podupadające biznesy, obgadują celebrytów, a na innym kanale jakaś śmieszna kobita każe zaproszonym do studia gościom narysować "portret cipki". A wszystko to przerywane co chwila pasmem prawie niekończących się reklam, gdzie już faszerują nas lekami na przeziębienie, suplementami diety, oraz namawiają by brać kredyty ( no fucking way, wolę wpierdzielać chleb ze smalcem, niż wpakować się w co miesięczne spłacanie długu ). Cóż innego pozostało? Ano "Szajsbukowe" pogaduchy ze swoimi "Szajbukowymi" przyjaciółmi. Względnie cieszenie oka kolekcją lalek. Od razu robi się lżej na duszy. Ale po ostatnim urlopie stwierdzam, że zaniedbałem swoją lalkową działalność. Tak nie może być! Bowiem przywykłem już, że raz w miesiącu musi być zakup jakiejś laleczki. Po czym natychmiast zanurkowałem w odmęty Allegro i znalazłem laleczkę, na którą już od dłuższego czasu ostrzyłem sobie pazurki.
Dlaczego ten post między innymi traktuje o lecie? Bowiem lalka, którą opiszę jest jak najbardziej związana z latem. A jeśli lato, to także woda, piasek i słońce. A skoro poruszyłem też i temat telewizji to spytam naiwnie - czy ktoś pamięta jeszcze ów słynny serial "Słoneczny patrol"? Wydaje mi się, że to pytanie retoryczne, bo każdy doskonale kojarzy ten serial, który się ciągnął przez lata sezonami. Lata 90-te, czasy szkoły podstawowej. Nigdy nie byłem fanem tego serialu ( uważałem, że jest głupi ), jednak obrośniętą klatę Davida Hasselhoffa, oraz przecudnej urody ratowniczki na czele z boską Pamelą Anderson ( notabene jej kariera po tym serialu nabrała tempa ) to są obrazy, które do dziś mam przed oczyma. Tak, tak, doskonale pamiętam reakcje moich kolegów i koleżanek z podwórka. Dziewczynki wzdychały za ratownikami o cudownych torsach, odzianych w czerwone szorty, zaś chłopcy mieli nieczyste fantazje o ratowniczkach. Mnie serial ten zdecydowanie nie ruszał, więc to był kolejny pretekst do tego, by przypięta mi łatka "odmieńca" przylgnęła do mnie jeszcze mocniej. A dupa tam :) 
Lalka, którą dziś mam okazję przedstawić to Barbie z serii Baywatch. Oto ona moi drodzy - w całej swej krasie.

O lalce:

Barbie Baywatch wyprodukowana została w Malezji w roku 1994. W skład ekipy słonecznego patrolu wchodzi Ken oraz koleżanka Teresa. Byłoby wspaniale skompletować pozostałe lalki z tej serii. Oczywiście piszę to w każdym poście za każdym razem ;).
Baśka Baywatch zalicza się do moich ukochanych lalek, czyli model twarzy Superstar, ciało z talią twist n' turn, oraz ręce zgięte w łokciach, czyli ma w sobie wszystko to co lubię.
Co do tej lalki to ogromnie cieszy mnie fakt, że Barbie Baywatch nie posiada żadnego śladu różu. Ani w garderobie, ani w dodatkach. Alleluja! Poszukiwałem uparcie choćby jednej Barbie, która nie byłaby różowa. I nareszcie! :) Choć szczerze mówiąc znalezienie Barbie bez jakiegokolwiek różowego czegoś graniczy z cudem. Zresztą nie bez kozery mówi się, że coś jest "różowe jak u Barbie". Róż jest kwintesencją tej lalki i tak chyba zostanie. Na całe szczęście Barbie Baywatch nie paraduje po plaży w różowym kostiumie, wyobrażacie sobie ratowniczkę nad morzem w różu? Ja nie.
Garderoba lalki składa się z kilku części. Biała bawełniana koszulka z nadrukiem Baywatch na krótki rękawek odsłania brzuch. Do tego czerwona kurtka, jaką nosili ratownicy z serialu. A także dwukolorowe szorty, które wyglądają jakby były uszyte z dwóch części. Górna część szortów jest niebieska, dolna zaś czerwona. Na lewej nogawce napis Ligeguard. Obie nogawki ozdobione są dwoma żółtymi pionowymi paskami. Obuwie to białe tenisówki, identyczne jakie nosiły Barbie z serii Benetton, oraz All Stars ( Matttel jest leniwy, nie chce im się wymyślać innych akcesoriów jak biżuteria, czy obuwie, wolą powielać  te same modele, szkoda ). Jak na ratowniczkę ze Słonecznego patrolu Barbie posiada także w zestawie dodatkowych akcesoriów słynny jednoczęściowy czerwony kostium kąpielowy, w którym prezentuje się niezgorzej od Pameli Anderson. Możemy go założyć w lalce w każdej chwili. W tym oto kostiumie Barbie może bez trudu ruszać  do akcji ratunkowych i nieść pomoc wszystkim plażowiczom.
Teraz czas opisać twarz lalki, czyli mój ulubiony punkt prezentacji. Potrafię się nad tym rozwodzić bez końca. Bo w końcu twarze Barbie to jest mój absolutny konik, że tak powiem. Właściwie te twarze od dziecka mnie fascynowały. Niby kolejna Barbie Superstarka, jednakże inna od poprzedniczek. Różnica kryje się w oczach lalki, które są wyjątkowe. Przywykliśmy wszyscy do niebieskookich Superstarek, bo w końcu te niebieskie oczęta to ich znak rozpoznawczy. Tęczówka oka  tej Baśki jest niebiesko seledynowa, co daje naprawdę fantastyczny efekt. Kolor jej oczu nieco przypomina mi odcień morskiej wody. Ten zabieg sprawia, że oczy jej wydają się jeszcze większe niż są. Górna powieka jest pomalowana delikatnie na brąz, co daje efekt przydymionych oczu. Rysunek oka utrzymano w kolorystyce granatu. Usta pomalowano na delikatną czerwień. Brwi zaś są ciemnobrązowe i zarysowane mocno i śmiało. Makijaż lalki jest stonowany - i słusznie, bo czy wyobrażacie sobie ratowniczkę na plaży z mocnym makijażem? Po pierwszej akcji ratowniczej w morzu zmyłby się. Barbie Baywatch ma przepiękny odcień skóry i zachwyca zdrową morską opalenizną. Bardzo podobają mi jej włosy. Fryzura jest prosta i ładna. Żadnych zbędnych kucyków, loczków czy fal. Włosy są długie, proste i sięgają za pośladki. Lalka nie posiada żadnej grzywki. Podoba mi się również kolor blondu, platynowy.To jak na razie moja pierwsza Barbie z prostymi włosami. Również biżuteria lalki choć skromna i prosta, ma urok. Maleńkie kolczyki i pierścionek w kształcie niebieskich perełek. Proste, lecz urzekające. A ja prostotę wprost uwielbiam.
Podoba mi się przede wszystkim to, że ta lalka nie jest przestylizowana. Żadnych zbędnych dodatków, typowy look fajnej i miłej dziewczyny.
A co jeszcze pudło Baywatch kryje w sobie?
Standardowo Mattel wyposażył lalkę w liczne dodatki. Poczynając od plastikowego daszku z logo Baywatch, chroniącego przed słońcem, Frisbee, lornetki, deski do pływania, jakiej używali ratownicy w serialu, gwizdku, na delfinie kończąc. W zasadzie nie wiem po co tak naprawdę został dodany, bo o wiele bardziej pasowałby jakiś inny gadżet, np. skuter wodny. Uznajmy to za taką niepotrzebną pierdółkę, która ani nie przeszkadza, ani nie cieszy zbytnio. Dzieciaki jednak będą zachwycone, ponieważ twórcy Mattela wyposażyli go w mechanizm. Po przesunięciu suwaka na jego brzuchu delfin piszczy.Okazuje się, że mimo upływu tylu lat zabawka nadal działa. To mnie cieszy. Patrząc na tę lalkę od razu mi weselej na duszy. Raduje mnie fakt, że moja kolekcja powiększyła się o nową zdobycz. Czas na następne :) Byłoby oczywiście fajnie zgromadzić pozostałych członków załogi Słonecznego Patrolu. Ale to oczywiście w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Poniżej mała sesja zdjęciowa, wybaczcie dość kiepską jakość zdjęć, jeśli się nadarzy szansa na nową sesję, wstawię nową. Cudownie byłoby zrobić takową na plaży. Taki złocisty piasek i szumiące morze...czyż nie byłoby pięknie? Ech, rozmarzyłem się.





Przednia i tylna strona pudełka.







Co prawda to nie plaża, ale Barbie wcale się nie skarży :)



Jej oczy takie "hypnotajzin' " :D










No to, hop do wody :)














Burza blond prostych włosów.









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mroczna strona Barbie.

Dzisiejszy post będzie nie lalkowy, lecz o Barbie jak najbardziej. Jak wiemy Barbie to lalka, która miała mnóstwo wcieleń. Przez lata wykonywała różne zawody. Była lekarką, weterynarzem, opiekunką dzieci, tancerką, baletnicą, gwiazdą filmową, gwiazdą pop, paleontologiem, reżyserką filmową, modelką, ba nawet astronautką, marynarzem, pilotem, stewardessą...aż dziw, że twórcy Mattela nie wpadli na kontrowersyjny pomysł by uczynić z Barbie prostytutkę czy gwiazdę porno ( choć podejrzewam, takie lalki istnieją aczkolwiek jako rarytas dla kolekcjonerów ). A co by było gdyby Barbie została...seryjnym mordercą? Na ten kontrowersyjny temat wpadła fotografka Mariel Clayton, która zmajstrowała odważną sesję zdjęciową, na której Barbie prezentuje inną stronę niż tą którą znamy. A jej efekty? Oto część zdjęć, które znalazłem w sieci. Przyznajcie - jest ostro jak cholera. Trzeba przyznać, nieźle to sobie pani Clayton wymyśliła.

Odbiło mi...

Czas pędzi jak oszalały, a ja dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że minęła rocznica mego bloga! Imprezy z tego tytułu nie było. Ale, muszę się pochwalić, że moja kolekcja ostatnio się rozrosła, o kolejne dwie zdobycze. Pewnego dnia po prostu mi odbiło i zamówiłem sobie 2 lalki. Potem, kiedy euforia minęła siedziałem i prawie waliłem łbem w blat biurka. Przypomniało mi się pewne powiedzenie - "głupich pieniądze się nie trzymają". Ale jak hobby to hobby, trzeba je kontynuować, bo skoro powiedziało się "a", to trzeba powiedzieć "b". I tak dalej aż do "z". Rok temu nie przypuszczałem, że wpadnę w to całe lalkowanie. Wkręciło mi się. Połknąłem bakcyla. A wystarczyło kupić tylko jedną lalkę. Czy żałuję? Otóż nie! Moje nowe hobby daje mi tyle radości i szczęścia, że wcale nie mam zamiaru z tego rezygnować. Aczkolwiek zaczynam odczuwać, że moja pasja nieco robi się  kłopotliwa. Z racji tego, że dysponuję bardzo małym, ciasnym mieszkankiem (24,5 metra ...

Przedświątecznie...

Ho, ho, ho...Merry Christmas! Święta jak co roku, a okres adwentu to dla wielu z nas radosna, pełna napięcia chwila oczekiwania. Jednak z roku na rok zauważam, iż ten przedświąteczny szał już tak nie cieszy. Może to kwestia wieku, bo za dzieciaka inaczej się na to patrzyło. Od końca listopada jesteśmy nieustannie bombardowani reklamami w telewizji i w radiu. Kup tablet na gwiazdkę, smartfon czy inne wypasione mega urządzenie, bez którego nowoczesny świat obyć się nie może. Weź kredyt, zapożycz się po uszy, bo oczywiście święta muszą być na wypasie. A jakże. Mega wkurwiające są, za przeproszeniem te wszystkie kolorowe, bajeczne reklamy, pokazujące strojne choinki i tych szczerzących kretyńsko ząbki ( niczym Barbie ) pięknych ludzi w kolorowych sweterkach, udających jacy to są szczęśliwi, bo święta, bo prezenty i takie tam. Rzygać się chce za przeproszeniem, bo to jest tak sztuczne i nienaturalne, że  aż mdli. Dziś niestety święta są skomercjonalizowane, liczą się światełka, preze...