Przejdź do głównej zawartości

św. Mikołaju...daj mi lalkę!!!

Aloha! Grudzień przyszedł zupełnie niepostrzeżenie, a wraz z nim rozpoczął się czas oczekiwania na upragnione święta Bożego Narodzenia. 
Okres przedświąteczny, to czas, który bardzo lubię. Nie wiem dlaczego, ale co roku czuję ten rozkoszny dreszczyk emocji i podekscytowania, radosne wyczekiwanie, zupełnie jakbym był dzieckiem. W te dni chyba w każdym z nas odzywa się uśpione dziecko, choć wielu z nas wstydzi się do tego przyznać. 
Kiedy sięgam pamięcią do mego dzieciństwa, wspominam różne dziecięce marzenia prezentów pod choinkę. Oprócz klocków LEGO, elektrycznej kolejki, pragnąłem dostać pod choinkę lalkę Barbie. Ale taką prawdziwą, nie żadną nędzną podróbkę. Miała to być blondynka, o pięknych niebieskich oczach i burzy pięknych blond włosów, odziana w srebrną, lub złotą balową kreację ( pojęcia nie mam skąd sobie ubzdurałem ten jej ubiór ). Klocki LEGO dostałem, kolejkę też, ale o spełnieniu tego ostatniego marzenia jakoś mowy nie było. Jednakże w wieku lat 9, dostałem wreszcie wymarzoną Barbie w prezencie od ciotki, co prawda nie pod choinkę, ale po świętach. I była to Barbie Benetton, lalka za którą do dziś tęsknię i szukam jej wciąż mając nadzieję, że przyjdzie taki dzień i ją zdobędę. Moja Barbie Benetton ( właściwie to Amanda, bo tak ją nazwałem ) była czymś więcej nić tylko zabawką. Ona była czymś więcej, przyjaciółką, powierniczką sekretów, moją muzą. To na niej odbywały się moje liczne fryzjerskie eksperymenty ( czego efektem były zrujnowane włosy ), oraz zabawy w projektanta mody ( suknie z folii po chipsach ). Moja lalka przerosła nawet moje dziecięce marzenia, była piękniejsza, niż to sobie wyobrażałem. 
Uśmiecham się wciąż do tych wspomnień i nawet momentami czuję wzruszenie.
To były absolutnie cudowne czasy...
Nie spodziewałbym się jednak tego, że nadejdzie taki dzień, że zacznę kolekcjonować lalki Barbie i stanie się to moim hobby. Kto by pomyślał?
Dzisiejszy post pragnę poświęcić mojej najnowszej zdobyczy, lalce, która na liście poszukiwanych była odkąd zacząłem zabawę z kolekcjonowaniem.
Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o zakupy lalek mam wyjątkowego nosa, zawsze znajduję, to czego chcę i to zupełnie przypadkowo. Pewnego listopadowego wieczoru wertując oferty sprzedaży sprawdzonych sprzedających trafiłem właśnie na nią - All American Barbie. To był fart! Mam wyjątkowy sentyment do Barbie "superstarek" z okresu lat 80 i wczesnych 90, uważam, że ich urodą i wdziękowi nie dorówna żadna lalka. A tych z kolei w mojej kolekcji nigdy zbyt wiele. I tak oto stałem się dumnym posiadaczem drugiej lalki z serii All American. A teraz czas na prezentację.

O lalce:

All American Barbie to  produkt z dawnych czasów świetności Mattela, kiedy firma produkowała piękne lalki. Wyprodukowano ją w Chinach w roku 1990. Oprócz moldu superstar, posiada ręce PTS ugięte w łokciach. 
Strój All American Barbie jest utrzymany w charakterystycznym stylu dla minionej epoki przełomu lat 80 i 90. Podoba mi się ten luźny sportowy look. Lalka ubrana jest w pseudo jeansową kamizelkę, oraz rozłożystą spódniczkę. Kamizelka i spódniczka są ozdobione złotymi gwiazdkami, oraz nadrukami w postaci adidasów i flagi USA, co zapewne ma podkreślać "hamerykańskość" lalki. Warto zauważyć, iż wspomniana kamizelka ma bardzo ciekawy krój. Z tyłu na plecach jest krótsza i znacznie wydłużona ku przodowi. Bladoróżowy T-shirt z przyjemnej w dotyku tkaniny ma długość odsłaniającą brzuch, rękawy do łokcia a w ramionach jest rozszerzony. W zestawie dołączono kolorowe skarpetki podkolanówki, oraz dwie pary adidasów Reebok, w dwóch wariantach kolorystycznych różowym i żółtym.  
Sama zaś Barbie jest urocza. Posiada ona zielone oczy, oraz delikatnie zarysowane cienkie brązowe brwi. Zielonookie Barbie są, jak już wcześniej zauważyłem rzadkością, choć zastanawiam się, dlaczego Mattel nie wpadł na pomysł i nie obdarzył Barbie brązowymi lub szarymi oczami? Byłoby fajnie.
Co do makijażu lalki, przyznam, że byłem mocno zaskoczony, gdy otworzyłem pudło z przesyłką. Na zdjęciach w sieci prezentował się on nieco inaczej. A konkretnie chodzi mi o kolor szminki jakim pomalowano usta Barbie. Z pewnością jest to spowodowane tym, że do moich rąk trafił egzemplarz wyprodukowany w Chinach, nie Malezji. Często się zdarza, że niektóre lalki wyprodukowane są w różnych krajach, co ma wpływ na ich wygląd. Z reguły różnice dotyczą odcienia włosów, czy kolorów makijażu. O tym fakcie nie miałem bladego pojęcia. Tak czy owak moja Amerykańska Barbie posiada usta w intensywnym kolorze fuksji, zamiast lekkiego różu, co sprawia, że wygląda nieco drapieżnie.  Uważam, że lalka wyglądałaby bardziej subtelniej i dziewczęco gdyby usta były jaśniejsze. Z pewnością jaśniejsze usta bardziej pasowałyby do jej ubioru. Jednakże przymykam oko na ten niuansik, bo przecież lalka jest piękna. Podoba mi się także makijaż oczu. Oczy podkreślono ciemnym zielononiebieskim eyelinerem, natomiast powieki pomalowano na niebiesko.
Biżuteria jest charakterystyczna dla serii All American - duży trójkątny pierścionek, oraz kolczyki składające się z dwóch elementów koła i trójkąta, oczywiście w kolorze dość krzykliwego różu.
Barbie All American ma czuprynę w kolorze czystej platyny. Blond jest prawie biały. Warto zwrócić uwagę na bardzo ładne uczesanie. Dolna część włosów jest pokarbowana a górna tylko lekko podkręcona i spięta na bok w kucyk za pomocą niebieskiej sprężynki. Bardzo fajnie to wygląda. Całości efektu dopełnia stercząca gęsta grzywka. Teraz czas na małą sesję zdjęciową, gdzie gościnnie wzięła udział przyjaciółka Barbie - Christie All American. Dziewczyny bardzo ucieszyły się na swój widok, gdyż dawno się nie widziały.

















Zbliża się koniec roku 2016, który zleciał jak z bicza strzelił i mogę go uznać za udany pod każdym względem. Moja kolekcja powiększyła się o jakieś 9 lalek, póki co liczy ona 20. Aktualnie posiadam 2 Christie, 2 Kiry, jedną Midge, dwie Skipper, siedem Barbie Superstar, jednego Kena, 4 Kenów z serii Fashionistas, oraz jedną Jazzie Oczywiście na tym nie poprzestanę. Póki co zamierzam cieszyć się moją kolekcją i czekać aż pojawią się następne warte uwagi okazy. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mroczna strona Barbie.

Dzisiejszy post będzie nie lalkowy, lecz o Barbie jak najbardziej. Jak wiemy Barbie to lalka, która miała mnóstwo wcieleń. Przez lata wykonywała różne zawody. Była lekarką, weterynarzem, opiekunką dzieci, tancerką, baletnicą, gwiazdą filmową, gwiazdą pop, paleontologiem, reżyserką filmową, modelką, ba nawet astronautką, marynarzem, pilotem, stewardessą...aż dziw, że twórcy Mattela nie wpadli na kontrowersyjny pomysł by uczynić z Barbie prostytutkę czy gwiazdę porno ( choć podejrzewam, takie lalki istnieją aczkolwiek jako rarytas dla kolekcjonerów ). A co by było gdyby Barbie została...seryjnym mordercą? Na ten kontrowersyjny temat wpadła fotografka Mariel Clayton, która zmajstrowała odważną sesję zdjęciową, na której Barbie prezentuje inną stronę niż tą którą znamy. A jej efekty? Oto część zdjęć, które znalazłem w sieci. Przyznajcie - jest ostro jak cholera. Trzeba przyznać, nieźle to sobie pani Clayton wymyśliła.

Odbiło mi...

Czas pędzi jak oszalały, a ja dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że minęła rocznica mego bloga! Imprezy z tego tytułu nie było. Ale, muszę się pochwalić, że moja kolekcja ostatnio się rozrosła, o kolejne dwie zdobycze. Pewnego dnia po prostu mi odbiło i zamówiłem sobie 2 lalki. Potem, kiedy euforia minęła siedziałem i prawie waliłem łbem w blat biurka. Przypomniało mi się pewne powiedzenie - "głupich pieniądze się nie trzymają". Ale jak hobby to hobby, trzeba je kontynuować, bo skoro powiedziało się "a", to trzeba powiedzieć "b". I tak dalej aż do "z". Rok temu nie przypuszczałem, że wpadnę w to całe lalkowanie. Wkręciło mi się. Połknąłem bakcyla. A wystarczyło kupić tylko jedną lalkę. Czy żałuję? Otóż nie! Moje nowe hobby daje mi tyle radości i szczęścia, że wcale nie mam zamiaru z tego rezygnować. Aczkolwiek zaczynam odczuwać, że moja pasja nieco robi się  kłopotliwa. Z racji tego, że dysponuję bardzo małym, ciasnym mieszkankiem (24,5 metra ...

Przedświątecznie...

Ho, ho, ho...Merry Christmas! Święta jak co roku, a okres adwentu to dla wielu z nas radosna, pełna napięcia chwila oczekiwania. Jednak z roku na rok zauważam, iż ten przedświąteczny szał już tak nie cieszy. Może to kwestia wieku, bo za dzieciaka inaczej się na to patrzyło. Od końca listopada jesteśmy nieustannie bombardowani reklamami w telewizji i w radiu. Kup tablet na gwiazdkę, smartfon czy inne wypasione mega urządzenie, bez którego nowoczesny świat obyć się nie może. Weź kredyt, zapożycz się po uszy, bo oczywiście święta muszą być na wypasie. A jakże. Mega wkurwiające są, za przeproszeniem te wszystkie kolorowe, bajeczne reklamy, pokazujące strojne choinki i tych szczerzących kretyńsko ząbki ( niczym Barbie ) pięknych ludzi w kolorowych sweterkach, udających jacy to są szczęśliwi, bo święta, bo prezenty i takie tam. Rzygać się chce za przeproszeniem, bo to jest tak sztuczne i nienaturalne, że  aż mdli. Dziś niestety święta są skomercjonalizowane, liczą się światełka, preze...