I znowu próbuję sklecić kolejny post. Siedzę i siedzę, myślę i myślę...i z tego wszystkiego prawie wszystkie włosy z głowy już wyrwałem. Jakość ciężko jest mi sklecić cokolwiek sensownego, totalny brak weny. Mój mózg przypomina ostatnio stary, zawieszający się komputer. To znaczy...czas na urlop. Zaplanowałem go wyjątkowo we wrześniu, bowiem z własnego doświadczenia wiem, że latem mi się nie opłaca. Nie będzie tym razem kolejnego nieudanego wyjazdu do Piwnicznej Zdroju ( po ostatnim nieudanym urlopie zerwałem wszelkie kontakty z moimi znajomymi i wolę aby tak pozostało ). Plany są, a i owszem. Przyznam szczerze, że naprawdę cieszę się na myśl o odpoczynku. Jestem już naprawdę zmęczony codzienną pracą, wyczerpującymi treningami. Z chęcią się zresetuję. Perspektywa wyjazdu naprawdę mnie cieszy. Chociaż tydzień spokoju od upierdliwych klientów, od codziennych obowiązków typu sprzątanie, gotowanie, zakupy, oraz morderczych treningów tabaty, które wyciskają ze mnie ostatnie soki. W końcu, każdemu się coś od życia należy.
Idąc tym tokiem rozumowania postanowiłem dokonać kolejnego zakupu. Nie, tym razem to nie lalka. Przyznam szczerze, że od jakiegoś czasu zdarza mi się kupować ubranka dla lalek. Szyć nie umiem i nie mam zamiaru. Postanowiłem sprawić jakieś wdzianko dla mojej Skipper Sun Sensation, bo naprawdę, nie wypada, żeby tak ładna i urocza panienka śmigała tylko w kostiumie kąpielowym.
I oto wyszperałem dla niej całkiem fajny i komplecik z serii Looking Lively Fashions z 1988 roku. Efekty możecie podziwiać na zdjęciach poniżej. Przyznajcie, że dziewczę od razu lepiej wygląda.
Jasnożółta koszulka na ramiączkach posiada ogromny nadruk w postaci bukietu kwiatków. Do tego rozkloszowana spódniczka w kwieciste wzory...no po prostu bomba, jak dla mnie. Ubranko pasuje do nadmorskiej opalenizny Skipper i pięknie współgra z jej złocistymi kosmykami. Muszę powiedzieć - jest bosko. Zostawiłem lalce jej oryginalny wisiorek. Całość tworzy letni, wakacyjny look. Problem dotyczył obuwia...po prostu go nie było. Szkoda wielka. Na szczęście miałem jakieś białe trampki od którejś z moich innych Barbioszek i zamiast pałętać się bez celu znalazły swoje zastosowanie. Co prawda jeden bucik jest dziurawy, ale jakoś mi to nie przeszkadza.
I to by było na tyle. Sierpień dobiega końca, lato również ( nawet go tak naprawdę nie było, haha )...w powietrzu już powoli czuć jesień. A ja zjawię się po raz kolejny, jak tylko dokonam zakupu.
Komentarze
Prześlij komentarz