Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2015

A od niej wszystko się zaczęło...

W dzisiejszym poście pragnę przedstawić moją pierwszą lalkę. Właściwie to od niej zaczęła się moja pasja. Christie All American to lalka szczególna. Jako pierwsza przybyła do mego królestwa i jako taką darzę ją uczuciem szczególnym. Jest to pierwsza Murzynka w mojej kolekcji, mam jednak nadzieję, że nie ostatnia. Zupełnie przypadkowo znalazłem ją na Allegro. Stan idealny, nigdy nie wyjmowana z pudła. Okazja kusiła. Niemniej jednak miała konkurentkę Christie And The Beat. Szczerze mówiąc podobały mi się obydwie lalki, jednakże z powodu ograniczonych funduszy zdecydowałem się na zakup jednej. I tak oto Christie All American jest ze mną. Cieszę się, że ją mam. O lalce: Christie All American wyprodukowano w 1991 roku. W skład całej serii All American oprócz niej wchodzą: Barbie, Ken, Kira i Teresa. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zebrać pozostałych członków składu. Jej styl w pełni odzwierciedla ducha epoki przełomu lat 80 i 90-tych, co widać po fryzurze, oraz ubiorze. Uwielbi...

Początek pasji

Jak to się zaczęło? Ano, zwyczajnie. Jakieś dwa miesiące temu szperałem sobie po sieci w poszukiwaniu informacji o Barbie. Przypomniała mi się ubóstwiana przeze mnie Barbie Garden Party. I tak przemierzając odmęty Internetu znalazłem kilka blogów kolekcjonerów Barbie i wsiąkłem. Czytałem, podziwiałem zdjęcia kolekcji...pomyślałem sobie "fajna sprawa, prawdziwa pasja". Pełen podziwu chłonąłem ten świat i poczułem, że ja też tak chcę. Zastanawiałem się jak i gdzie kupić choć jedną taką Barbie, ot tak sobie dla śmichu chichu. Zatęskniłem za ukochaną Barbie Benetton. Jednak ceny kupna lalek na E bayu odstraszyły mnie. Za drogo. Postanowiłem poszukać na Allegro. Przez kilka wieczorów przeszukiwałem All, aż w końcu znalazłem to czego szukałem. Pierwszą z lalek, od której wszystko się zaczęło była to Christie All American. Zachwyciła mnie jej uroda, jej styl. Była i kusiła. I w tym momencie przeżyłem chwilę wahania. Przez krótki moment wahałem się, wreszcie podjąłem decyzję i kupiłe...

Królowa jest jedna i koniec!!!

Tak, tak miesiąc maj, lecz aura za oknem bynajmniej nie majowa. Maj, jak wiemy jest najpiękniejszym miesiącem wiosny, bo wszystko już budzi się do życia. Jest zielono, wszystko kwitnie, ptaszki ćwierkają jak szalone, słońce świeci a dusza raduje się. W tym roku jednak tak nie jest, bowiem jest zimno jak diabli, więc o zrzucaniu kurtek i ciepłych bluz nie ma mowy. Ciśnienie skacze jak oszalałe i człowiek czuje się rozbity i chodzi jak zombie. Ale nie o tym jednak zamierzam pisać. Natomiast z prawdziwą przyjemnością przedstawię Wam dumę mej kolekcji, a zarazem moje dziecinne marzenie, po wielu latach zrealizowane. Oto rarytas kolekcjonerów lal Barbie - Barbie Western Fun. "Kowbojska Barbie" ( bo tak w polskiej wersji reklamy ją nazywano ) była moim obiektem westchnień w dzieciństwie. Nigdy nie zapomnę jak marzyłem o posiadaniu tej lalki, i dosłownie śliniłem się na widok reklamy. Moja koleżanka z podwórka właśnie taką posiadała, czasem pozwalała mi ją przez chwilę trzymać w rę...

Lalki mojego życia

  Jak już wcześniej pisałem w moim życiu było tych lalek kilka. Ciężko jest mi policzyć dokładnie ile tak naprawdę, ale jakby tak je wszystkie zliczyć "zusammen do kupy" to troszkę by ich się nazbierało. Gdzieś w odmętach mojej pamięci mgliście majaczą mi rozmaite lale, oczywiście nie oryginalne z Mattela, one były później. Pierwszą lalkę w stylu Barbie dostałem od koleżanki, do której kiedyś należała. Totalny plastik, nie zginające się nogi, ogólnie koszmar. Ale wtedy mi się podobała i do głowy mi nie przychodziło coś lepszego.Moja matka uszyła dla niej super sukienkę z jakiejś srebrnej tkaniny i wyglądała już lepiej. A że moja mama jest osobą pomysłową, która doskonale wie co w modzie piszczy bez trudu zrobiła z mojej lalki Kopciucha gwiazdę jak milion dolarów. Potem jednak lalce pękła noga na spawie…ileż było łez i płaczu. Nie dało się jej uratować i lalka poszła do śmietnika. No, cóż. Nic nie trwa wiecznie. Potem ktoś mi kupił kolejnego paszczura. To była najbrzydsza...

Wyjątkowo nudna niedziela.

"Heloł, heloł". Dzisiaj jest niedziela, a ja spędzam dzień totalnie w domu. Podczas gdy mój sąsiad z dołu znów drze mordę przy wtórze jakiejś techno rąbanki ( mieszkanie w bloku to przesrana sprawa, zwłaszcza gdy się ma sąsiadów takich jak ja,  plus ściany z dykty ) ja siedzę przed kompem i rozgryzam bloga. W dzisiejszym poście pragnę Wam przedstawić bohaterkę tegoż wpisu. Jest nią moja najświeższa zdobycz. Kira z serii Rollerblade.Uwielbiam tę lalkę. Seria Rollerblade to jedna z pamiętnych serii lalek Mattela z początku lat 90-tych. Doskonale pamiętam tę reklamę z dzieciństwa. Cechą charakterystyczną lalek Rollerblade są specjalne wrotki. Bajer polega na tym, że  są wyposażone w specjalny mechanizm. Otóż po użyciu ich wrotki iskrzą ( podobny mechanizm był w moim samochodziku Garbusie, który pamiętam z dzieciństwa ). Efekt fajny i bajerancki, gdyż kiedy wprawiamy lalkę w ruch wygląda to tak, jakby naprawdę spod wrotek się iskrzyło. Czad. Do serii Rollerblade należą: Barbie,...

Troszkę historii i wspomnień.

Będąc dzieckiem lat 80-tych i 90-tych doskonale pamiętam smutne i szare realia Polski ery komunistycznej i pokomunistycznej, kiedy większość rzeczy była nieosiągalna. Wówczas kultowymi zabawkami były klocki Lego, oraz lalki Barbie. W tamtych czasach  produkty luksusowe. Wszyscy zapewne doskonale pamiętają czasy świetności sklepów Pewex czy Baltona, w których na zakupy mogli sobie pozwolić tylko nieliczni. W sklepach Pewex można było kupić  dobrą kawę, czekoladę, perfumy, czy markowe dżinsy, a wszystko to za dolary, lub specjalne bony ( w Baltonie walutą były niemieckie marki ). Były też i zabawki czyli kultowe wówczas klocki Lego i lalki Barbie. Smutne to były czasy, bowiem  nie każdego stać było na zakupy w tych sklepach, nie mówiąc już o tym, że ceny klocków Lego czy lalek Barbie były wręcz astronomiczne i dla dzieci szarych przeciętnych „Kowalskich” posiadanie takich zabawek były w większości niestety nieosiągalne. Sam pamiętam te czasy kiedy po szkole chodziłem...